Rozmowa Dnia

Barbara Nawrocka

2024-03-05
Barbara Nawrocka, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego oddziału NFZ/fot. jw, Archiwum

Barbara Nawrocka, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego oddziału NFZ/fot. jw, Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Barbara Nawrocka

- Często boimy się usłyszeć diagnozę, a wcześnie wykryta choroba daje ogromne szanse na wyzdrowienie - mówiła w „Rozmowie dnia" w Polskim Radiu PiK Barbara Nawrocka - rzeczniczka kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ w Bydgoszczy.
 
W całej Polsce i w naszym regionie trwa Tydzień Zdrowia Kobiet. Można skorzystać z bezpłatnych badań i konsultacji, m.in. komputerowego badania wzroku, cytologii i mammografii. - Program profilaktyki raka piersi jest skierowany do pań między 45 a 74 rokiem życia – przypomina Barbara Nawrocka. - W ubiegłym roku w naszym województwie z tych badań skorzystało nieco ponad 64 tys. kobiet, to dość spora grupa. Ale to ciągle nie jest liczba, która by nas satysfakcjonowała. Dla nas profilaktyka jest jednym z najważniejszych aspektów naszego działania. Zachęcamy do skorzystania z programów profilaktycznych i z badań, które są bezpłatne.

Rak piersi jest drugim najczęściej występującym nowotworem na świecie. Rozpoznanie w pierwszym stadium rozwoju  w prawie 100 procentach daje możliwość wyleczenia. Po naszym regionie regularnie jeździ sześć mammobusów, docierają także do mniejszych miejscowości.

Adrian Mól

2024-03-04
Adrian Mól/fot. Zdzisław Nawrat

Adrian Mól/fot. Zdzisław Nawrat

PR PiK - Rozmowa dnia - Adrian Mól

- Jako duża, znacząca partia musimy wystawić kandydata na prezydenta w takim mieście, jak Toruń - mówił w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK Adrian Mól - zastępca prezydenta i kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Torunia.

- Musimy i chcemy, bo to bardzo potrzebne, żeby jedna z największych partii w kraju miała swojego kandydata na prezydenta również w Toruniu – tłumaczy łAdrian Mól. - To dla nas bardzo ważne. Mimo koalicji z prezydentem Michałem Zaleskim i dobrej współpracy, bo tak to należy ocenić, bierzemy też odpowiedzialność, już od wielu lat, za miasto. Na pewno w swojej kampanii nie będę krytykował tego, co się źle dzieje w mieście, bo uważam, że dzieje się dobrze. Natomiast w kampanii będziemy poszerzać nasze propozycje i będziemy starali się kłaść nacisk na to, co chcielibyśmy, żeby w mieście się zmieniło, więc oprócz tradycyjnych wartości ważna jest dla nas nowoczesność i rozwój grodu Kopernika.

Adrian Mól zapewniał jednocześnie, że jego kampania nie będzie agresywną walką z rywalami w wyborczej rywalizacji. Jego program wyborczy to „Piątka dla Torunia". Są w niej m.in.: podwyższenie bonu żłobkowego, bon dla seniorów (300 zł) oraz budowa mostu zachodniego.

Eugeniusz Gołembiewski

2024-03-01
Eugeniusz Gołembiewski/fot. Agnieszka MArszał

Eugeniusz Gołembiewski/fot. Agnieszka MArszał

PR PiK - Eugeniusz Gołembiewski - Rozmowa dnia

Gościem „Rozmowy dnia” Polskiego Radia PiK był Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala oraz członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Rozmawialiśmy o wyborczym festiwalu obietnic i pieniądzach na ich realizację, a także o tym, jak dziś wygląda finansowanie samorządów i co się może w tej materii zmienić.

Agnieszka Marszał: Trwa kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi, to jest festiwal obietnic, jak każda kampania wyborcza. My mieszkańcy słuchamy tego czasem z niedowierzaniem, czasem z zachwytem, czasem z nadzieją, że to wszystko zostanie zrealizowane, ale chwilę potem pojawia się pytanie, skąd wziąć na to wszystko pieniądze, i o tych pieniądzach w samorządzie dzisiaj chcemy rozmawiać. Pan, burmistrz, samorządowiec już od 33 lat, bardzo doświadczony człowiek, ale też członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, bierze udział w konsultacjach w Ministerstwie Finansów, których celem są zmiany w finansowaniu samorządów. No bo, jak alarmują samorządowcy, z tymi finansami samorządów dobrze nie jest. Jak wygląda sytuacja?
Eugeniusz Gołembiewski:
Może zacznę odnośnie do tych obietnic. Niestety wiedza naszych mieszkańców, Polaków, na temat finansów gmin, powiatów, w których mieszkają, jest bardzo niewielka. Od 2011 roku co roku piszę list do swoich podatników, żeby tę wiedzę mieli. Ale to tak na marginesie.

Sytuacja jest bardzo, bardzo trudna i to jest nie tylko alarm pochodzący ze strony samorządów, ale także w wyniku kontroli dokonanej przez Najwyższą Izbę Kontroli, gdzie okazało się, że do pokrycia wydatków bieżących brakuje 6,8 mld zł, ale żeby dokładnie to podać, żeby to zabrzmiało: w Polsce mamy 2807 samorządów gminnych, powiatowych i wojewódzkich, i okazuje się, że obecnie aż 1611, czyli 57 proc., nie ma w swoich budżetach wystarczających środków na pokrycie wydatków bieżących, co chcę mocno podkreślić. A do tej pory było kanonem, że wydatki bieżące w stu procentach muszą być sfinansowane wydatkami bieżącymi. I to jest ten wielki problem dla całej Polski samorządowej. Sytuacja grozi paraliżem, krachem finansowym bardzo wielu samorządów.

Te wydatki bieżące, to jakie wydatki na przykład?
Na przykład oświata, gospodarka komunalna, kultura, utrzymanie urzędów, to jest funkcjonowanie bieżące – zwłaszcza jeżeli chodzi o gminę – wszystkiego tego, z czym stykamy się na co dzień.

A czemu tych pieniędzy brakuje? I nagle aż tylu samorządom?

Brakuje dlatego, że w ostatnich kilku latach, w 2019 i 2021 roku, dokonano daleko idących zmian w podatku dochodowym od osób fizycznych, który stanowi podstawowy dochód wszystkich samorządów, zwłaszcza typu miejskiego, takich jak mój , gdzie na przykład w tym roku będę miał – nie ja oczywiście, budżet Kowala – 4 mln zł z PiT-u . Gdyby nie te zmiany, byłoby to przynajmniej 2 mln zł więcej.

System się rozsypuje i niektóre samorządy zaciągają kredyty – poprzedni rząd stworzył możliwość, że można zaciągać kredyty, emitować obligacje na pokrycie wydatków bieżących – czyli co, idziemy do „Providenta”, swego rodzaju „Providenta” (…).

Łukasz Piotrowski

2024-02-29
Łukasz Piotrowski/fot: mk

Łukasz Piotrowski/fot: mk

Rozmowa dnia – PR PiK – Łukasz Piotrowski

Europejski Zielony Ład wzbudza ogromne emocje. A jakie są jego założenia, cele i jakie obowiązki nakłada na rolników? Rozmawialiśmy o tym w „Rozmowie dnia” w PR PiK. Naszym gościem był Łukasz Piotrowski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie, główny specjalista ds. zarządzania gospodarstwem rolnym.

Agnieszka Marszał: Dzisiaj w naszym regionie rolnicy znów będą protestować. Demonstracje nie ustają w całej Polsce. Na transparentach są dwa główne hasła, czyli sprawa eksportu produktów z Ukrainy i Zielony Ład. Właśnie o drugim z postulatów chcemy porozmawiać. Jest dużo emocji wokół tego. Postaramy się zostawić je na boku i porozmawiać o konkretach. Panie Łukaszu, ten Zielony Europejski Ład, jakie zawiera założenia, dotyczące rolnictwa, które budzą największe obawy rolników?
Łukasz Piotrowski:
Zielony Ład to strategia europejska, która ma uczynić Europę praktycznie całkowicie ekologiczną, neutralną w sensie energetycznym. Bardzo mocno ingeruje w rolnictwo, ze względu na ograniczenia w zakresie stosowania środków ochrony roślin, nawozów mineralnych. W ogóle nawożenia. Ma zwiększyć udział rolnictwa ekologicznego do 25 procent i jeżeli chodzi o rolnictwo, to rolnicy są jak najbardziej otwarci na wszystkie aspekty związane z jakością, z bezpieczeństwem prowadzenia swojej działalności, z jakością produkowanej żywności. Natomiast tempo wprowadzania tych prac, to jest czynnik, który w dużej mierze powoduje nerwowość.

Nerwowość u polskich rolników, ale również u europejskich. Te protesty przetaczają się przez inne kraje. Wywołał pan hasło sztucznych nawozów i pestycydów. Słyszymy to w relacjach z rolniczych strajków. Jak to jest z normami stosowania pestycydów i nawozów sztucznych? Wie pan, jako konsumentka myślę sobie, że „fajnie, tego będzie mniej, czyli lepiej i zdrowiej”. Czy na pewno tak będzie i czy o to tutaj chodzi?
– W tej chwili jest tak, że żywność co do zasady jest produkowana bezpiecznie. Tak, jak ma to miejsce w każdej dziedzinie życia. Najsłabszym ogniwem zawsze jest człowiek i zdarzają się przypadki, ale to wszędzie, nie tylko w Polsce, gdzie są łamane zasady, ale musicie mieć państwo świadomość, że już dziś żywność jest produkowana na bardzo wysokim poziomie. W Polsce szczegółowo są regulowane zasady stosowania środków ochrony roślin i te środki naprawdę nie są stosowane bez potrzeby. To jest lekarstwo dla rośliny i w ten sposób jest ono też wykorzystywane. Jeżeli chodzi o poziom zastosowania, to Polska jest w Europie na dalekim, około 13. miejscu. Zajmujemy tę pozycję, jeżeli chodzi o średnie zużycie środków ochrony roślin. Duża redukcja, która wynikałaby z bardzo ambitnego planu, który jest zawarty w Zielonym Ładzie, ona będzie musiała spowodować znaczące ograniczenie ilości produkowanej żywności i wzrost jej kosztów. To nie jest tak, że jesteśmy w stanie ograniczyć produktywność użytków rolnych, nie powodując wzrostu kosztu samej żywności. Jednakowe podejście do wszystkich krajów członkowskich, które traktowałoby w ten sam sposób wszystkich producentów, ograniczając w ten sposób skalę zastosowania środków do produkcji, w przypadku wielu rolników jest trudne do zaakceptowania.

Słyszymy o tym, bo oni podkreślają, że „my i tak mało stosujemy tych pestycydów i nawozów sztucznych, a zostaniemy potraktowani tak samo, jak ci, którzy stosują ich dwa razy tyle”. Wszyscy mają to zmniejszyć o 30 procent, to tam i tak będzie tego więcej.
– Dokładnie, musimy jeszcze pamiętać o jednym. Europa sprowadza wiele produktów spoza swoich granic, gdzie normy, które my już dziś stosujemy, jeżeli chodzi o środki ochrony roślin. To chociażby integrowana ochrona roślin, to są zasady które, weszły w 2014 roku i obowiązują wszystkich rolników. Integrowana ochrona to zbiór zasad, które stawiają na pierwszym miejscu nie chemiczne metody ochrony roślin. Mowa o tym, że chemiczny zabieg jest ostatecznością. To jest lekarstwo, podawane w momencie, kiedy występuje realne zagrożenie dla uprawy. Natomiast rolnicy od dawna już stosują metody nie chemiczne, to znaczy dobierają odpowiednio odporne odmiany roślin. Tutaj postęp biologiczny jest bardzo intensywny. Odpowiednio nawożą w odpowiednich terminach. Jeżeli chodzi o nawożenie, coraz więcej rolników stosuje szczegółowe plany nawożenia, które bilansują potrzeby rośliny, więc dawki nie są podawane na wyrost. Ponadto stosowane są zabiegi mechaniczne, które służą zwalczaniu chwastów. Odpowiedni płodozmian, czyli następstwo roślin. Tutaj staramy się nie stosować monokultur, które powodowałyby wzrost nasilenia agrofagów, czyli szkodników, czy chorób w roślinach. Te wszystkie czynniki mają zmniejszyć występowanie chorób w plantacjach, w uprawach, a środek ochrony roślin to jest ostateczność, kiedy widzimy, że już te wszystkie metody nie dają rady i musimy zastosować lekarstwo (…).

Wojciech Piniewski

2024-02-28
Wojciech Piniewski/fot. Miasto Inowrocław

Wojciech Piniewski/fot. Miasto Inowrocław

Rozmowa Dnia Wojciech Piniewski

Gościem „Rozmowy dnia” w Polskim Radiu PiK był Wojciech Piniewski, obecnie pełniący obowiązki prezydenta Inowrocławia i kandydat Koalicji Obywatelskiej na ten urząd. Rozmawialiśmy o przyszłości miasta i inwestycjach z Krajowego Planu Odbudowy.

Agnieszka Marszał: Proste pytanie, ale odpowiedź nie zawsze jest łatwa. Dlaczego chce pan zostać prezydentem Inowrocławia?
Wojciech Piniewski: Mam wiele do zrobienie i do zaoferowania, a poza tym, cała moja dotychczasowa praca była jakby ukierunkowana na taki postęp i rozwój. Byłym naczelnikiem wydziału oświaty przez kilka lat, przez siedemnaście lat zastępcą prezydenta. Dla wielu osób, również i dla mnie, naturalną konsekwencją po takim okresie pracy w urzędzie i wiedzy na temat miasta, doświadczenia, które zdobyłem, kapitału, który posiadam jest kandydowanie na prezydenta. To jest naturalna konsekwencja.

Na ten rozwój Inowrocławia mieszkańcy ostatnio trochę narzekają, narzekają również ci, którzy są pana kontrkandydatami w nadchodzących wyborach samorządowych mówiąc, że w ostatnich latach Inowrocławiowi mocno zaszkodziła ogólnopolska polityka, co, niestety, pewne inwestycje zahamowało. W jakim kierunku chciałby pan, żeby Inowrocław szedł? Jakie są pana pomysły na miasto? Jakie są priorytety dla miasta, pana zdaniem?
Zgadzam się z panią redaktor całkowicie, że poprzednie osiem lat było dla miasta, niestety, złe, było fatalne i to z pewnością hamowało nasze możliwości rozwojowe, mimo działań i różnych starań, jakie podejmowaliśmy (...). Byłem i jestem zwolennikiem zrównoważonego rozwoju, czyli pewnego balansu, jaki musi funkcjonować w mieście tej wielkości, jak Inowrocław. Cóż to znaczy, ten zrównoważony rozwój. Po pierwsze, rozwój gospodarczy, bo to jest klucz, to jest otwarcie wszelkich możliwości, czyli tworzenie miejsc pracy. Z tym na przykład związany jest pomysł, projekt budowy kolejnego łącznika, który otworzyłby takie tereny na inwestycje. Miasto nasze nie jest miastem rozległym, posiadającym dziesiątki, czy setki wolnych hektarów. My nie dysponujemy takim kapitałem gruntowym, dlatego nigdy w Inowrocławiu nie będzie zlokalizowane jakieś centrum logistyczne, inwestycja rzędu 20 - 50 hektarów. Takich możliwości nie mamy, ale budowa łącznika między Toruńską, a Jacewską już otwiera kolejne tereny dla firm, które potrzebują się gdzieś zlokalizować.

Inowrocław jest kojarzony jako miasto uzdrowiskowe. Może dobrym pomysłem byłoby pójść w tym kierunku i przedsiębiorczość oprzeć na tym potencjale miasta?
Jest to jeden z filarów zrównoważonego rozwoju. Wzrost gospodarczy to nie tylko więcej miejsc pracy w przemyśle, w biznesie. Ja nawet stricte o przemyśle wcale nie myślałem. To, co podkreślaliśmy wielokrotnie, Inowrocław jest miastem łączącym funkcje miasta uzdrowiskowego i przemysłowego. Ileś dużych firm poligraficznych, metalowych w mieście działa. To się udaje łączyć od lat (...).

Rafał Bruski

2024-02-27
Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski/fot. Archiwum

Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski/fot. Archiwum

PR PiK - Rozmowa dnia - Rafał Bruski

Co chce zmienić w mieście? Czy spodziewa się więcej niż jednego kontrkandydata? Jak będzie wyglądała jego kampania wyborcza? O to pytaliśmy „Rozmowie dnia” PR PiK Rafała Bruskiego, który po raz czwarty ma zostać prezydentem Bydgoszczy.

Maciej Wilkowski: Dlaczego był Pan podsłuchiwany Pegasusem?

Rafał Bruski: Nie powiedziałem, że byłem podsłuchiwany Pegasusem, tylko że wobec mnie – taka jest moja wiedza – były stosowane środki operacyjne.

Mógł to być Pegasus?

- Wcale bym się nie zdziwił, ale wolałbym tego wątku nie rozwijać, bo nie chcę się narazić ani służbom, ani tym, którzy za to odpowiadają na ten moment. Wczoraj akurat dotarła do mnie nowa informacja. Napisałem do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku odwołanie od odmowy ujawnienia, czy miałem, czy nie miałem zgody naszego Sądu Okręgowego. Ta była niestety też odmowna, ale jeszcze tej sprawy nie zakończyłem. Na pewno będę dociekał, by dowiedzieć się, kto i w jakim zakresie mnie kontrolował, bo uważam, że to było czysto polityczne działanie.

Minister Bodnar powiedział, że lista tych, którymi zajmował się Pegasus jest bardzo długa. Myśli Pan, że tam jest?
- W pierwszym okresie poddałem swój telefon kontroli kanadyjskiej firmie CitizenLab, ale wówczas nie dostałem informacji, że miałem ingerencję Pegasusem. To jest moja wiedza na tę chwilę.

Ta kwestia pojawiała się w bardzo długim wywiadzie z Panem, który pojawił się na kanale Loży Przedsiębiorców. Powiedział Pan tam, że dowiedział jakby między wierszami, że mogła być prowadzona inwigilacja wobec Pana.
- Tak to odebrałem, ale jednocześnie dowiedziałem się z jednej z firm, że przychodzili do nich pracownicy jednej ze służb dowiadywać się o kontakty, czy wizyty moje w tej firmie. Takich sygnałów było kilka, stąd wydaje mi się, że są prawdziwe.

Jeśli dobrze Pana znam, to Pan nie odpuści?
- Nie, nie odpuszczę. Po pierwsze muszę sprawdzić, czy Sąd Apelacyjny ma już nowego szefa, bo jeżeli jest ze starego rozdania, to się nie dziwię, że będzie bronił naszego sędziego okręgowego. Uważam jednak, że każdy obywatel - bo to dotyczy nie tylko mnie, ale każdego obywatela - powinien się dowiedzieć, jeżeli kontrola została zakończona negatywnie, kto, w jakim zakresie i na czyje zlecenie takie czynności wykonywał, a także czego się dowiedział. Przepisy mówią jedno - jeżeli ta kontrola się zakończy, to należy wszystkie materiały zniszczyć. Nie zniszczy się jednak pamięci ludzkiej, bo przecież przy tym siedzą osoby, które mogą się dowiedzieć istotnych kwestii o życiu prywatnym, które potem ktoś może przeciwko danej osobie wykorzystywać. Dotyczy to w tym samym stopniu każdego obywatela.
Wiem, że jest projekt ustawy nakazujący obowiązek przekazania informacji osobie, która się okazała niewinna, albo niepotrzebnie śledzona czy inwigilowana, aby tę wiedzę nabyła. (…)

Dariusz Wieczorek

2024-02-26
Dariusz Wieczorek/fot: gov.pl

Dariusz Wieczorek/fot: gov.pl

PR PiK - Rozmowa dnia - Dariusz Wieczorek

Gościem „Rozmowy dnia” Polskiego Radia PiK był Dariusz Wieczorek – minister nauki i szkolnictwa wyższego, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy. Pytaliśmy go m.in. o kształcenie lekarzy w naszym regionie i podwyżki dla nauczycieli akademickich.

Maciej Wilkowski: Przyjechał Pan do Bydgoszczy m.in. po to, by wziąć udział w uroczystości rozpoczęcia budowy drugiej części Akademickiego Centrum Sportu Politechniki Bydgoskiej. Podejrzewam, że nie jest to tylko kurtuazyjna wizyta? O czym Pan będzie rozmawiał z przedstawicielami bydgoskiego środowiska akademickiego?
Dariusz Wieczorek: Rozmawialiśmy już wcześniej o uczelni i inwestycjach, bo pan rektor był w Warszawie. Wtedy też sygnalizował, że szykuje się drugi etap budowy Akademickiego Centrum Sportu. To są bardzo dobre inwestycje, warto je wspierać. Mam wrażenie, że nasi studenci - jeżeli chodzi o sport - nie mają zbyt wielu zajęć i warto byłoby w tym zakresie o zmiany. Nawet już umówiłem się z ministrem sportu w przyszłym tygodniu, żeby o tym podyskutować.

W programie Pana wizyty jest też briefing prasowy. Podejrzewam, że będzie Pan udzielał wsparcia kandydatom Lewicy w wyborach samorządowych?
- Są takie plany. Zawsze wykorzystujemy okazję, żeby wesprzeć naszych kandydatów w wyborach samorządowych. Bez przedstawicieli Lewicy na wszystkich szczeblach samorządu nie dopniemy przejmowania władzy w Polsce i odsunięcia PiS-u od władzy.

W Bydgoszczy jest wspólna lista kandydatów Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. To dobry pomysł?
- Po 15 października bardzo dużo się zmieniło. Jest Koalicja 15 października, współpracujemy ze sobą, były przecież plany dotyczące w ogóle wspólnej koalicji Platformy i Lewicy. To się nie udało, w związku z czym dzisiaj jest pełna swoboda, jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji na poszczególnych szczeblach samorządu przez przedstawicieli naszej partii. Zawsze namawiam do współpracy, bo ludzie od nas tego oczekują, więc jeśli koledzy taką decyzję podjęli, to pewnie jest najlepsza i najmądrzejsza ze wszystkich możliwych. (…)

Co Pana zdaniem jest lepsze, jeśli chodzi o kształcenie lekarzy, dla takiego miasta jak Bydgoszcz i województwo kujawsko-pomorskie - samodzielny Uniwersytet Medyczny, czy kierunek lekarski na Politechnice Bydgoskiej?
- Kluczową sprawą jest ośrodek, gdzie lekarze mogą być kształceni, czyli gdzie jakość kształcenia będzie na najwyższym poziomie. Nieważna jest struktura organizacyjna, ważne jest to, by lekarze byli wykształceni na odpowiednim poziomie i żebyśmy nie bali się potem wizyt lekarskich. Obecnie jest poważne zastrzeżenie do niektórych kierunków lekarskich - pojawia się pytania, czy rzeczywiście będą kształciły lekarzy?
Natomiast oczywiście pamiętam rok 2019 i koncepcję tworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy.

Przypomnę, że to był obywatelski projekt, poparty 160 tys. podpisów mieszkańców Bydgoszczy. Pamięta Pan, jak wtedy głosował? Był Pan za takim pomysłem?

- Chyba tak, natomiast teraz, gdy obserwuję ilość uczelni w Polsce, to uważam, że zdecydowanie powinniśmy zacząć poważnie myśleć o ich łączeniu - po to, żeby tworzyć silne ośrodki akademickie. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, znając sytuację finansową, organizacyjną i również demografię, bo przecież ilość studentów spada. (…)

Co z podwyżkami dla nauczycieli akademickich? Jest jakiś konkret?
- Rozporządzenie jest ogłoszone, podpisałem je w ubiegłym tygodniu. Wszystkie proceduralne sprawy są załatwione, teraz „piłka” jest po stronie uczelni, bo to rektorzy - w porozumieniu ze stroną społeczną i akademicką – będą podejmować decyzję, kiedy te podwyżki uruchomić. Na pewno będą uruchomione w marcu, z wyrównaniem od stycznia. To jest historyczny moment i myślę, że też ważna informacja dla środowiska akademickiego, dla studentów, doktorantów, że warto zostawać na uczelni. (...)

Rafał Sobolewski

2024-02-23
Rafał Sobolewski/fot: Marek Ledwosiński

Rafał Sobolewski/fot: Marek Ledwosiński

Rozmowa Dnia - Rafał Sobolewski

Rafał Sobolewski to kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Włocławka. Jak chce walczyć o głosy wyborców i jaki ma pomysł na miasto? O to pytaliśmy w „Rozmowie dnia” w Polskim Radiu PiK.

Agnieszka Marszał: „Włocławek miastem miłości i przedsiębiorczości" - tak pan powiedział na konferencji, kiedy został pan zaprezentowany jako kandydat na prezydenta Włocławka. Od tego chcę zacząć: że przedsiębiorczości to ja rozumiem, ale Włocławek miastem miłości? My w regionie mamy już jedno miasto miłości, przepiękne Chełmno – pozdrawiamy wszystkich mieszkańców. O co z tą miłością chodzi?
Rafał Sobolewski: Ten pierwszy człon: przedsiębiorczość. Chcę po prostu jako prezydent miasta zarobić na potrzeby naszego grodu w różnych obszarach, a miasto miłości dlatego, że mamy w sobie tę wrażliwość, aby te potrzeby mieszkańców w różnych zakresach spełniać. Ewidentnie tutaj są duże braki w różnych obszarach, a mam na myśli oświatę, służbę zdrowia i sprawy związany z komunikacją i w ogóle z obsługą mieszkańców. Ta miłość to jest po pierwsze takie spojrzenie na to, czego oczekują włocławianie z dużą dozą życzliwości. Jest wiele do zrobienia we Włocławku, jeżeli chodzi o strukturę społeczną. Wiele się mówi o rewitalizacji, o odnowieniu budynków, natomiast ciągle kuleje, moim zdaniem, ta rewitalizacja w obszarze społecznym. My tę miłość też rozumiemy jako aktywizację tych ludzi, którzy gdzieś tam są na marginesie życia.

Ale wie pan, że to jest bardzo trudne zadanie. Łatwiej jest odnowić kamienicę, niż tkankę społeczną. Jaki ma pan na to pomysł?
Połączenie przedsiębiorczości właśnie z miłością. Podam przykład: centra obsługi księgowej poszukują pilnie miejsc w całej Polsce. Takie punkty mogłyby się znajdować we Włocławku, a byłaby to oferta skierowana, np. do osób w wieku 50 plus, które już nie pracują, które nie mają możliwości bycia aktywnym zawodowo. Nie trzeba kończyć wielkich studiów z obszaru obsługi finansowej, żeby zajmować się takimi kwestiami. Wystarczy skończyć półroczny lub roczny kurs i już można pracować. Aktywizacja tych ludzi, którzy do tej pory nic nie robili albo korzystali z opieki społecznej byłaby elementem, który ewidentnie pomógłby miastu zmienić tę strukturę.

Ci ludzie musieliby tego chcieć. Tęgie głowy nad tym myślą nie od dzisiaj, żeby wyciągnąć ludzi z długotrwałego bezrobocia. Nie pracują dlatego, że pracy nie ma. Nie pracują dlatego, że nie chcą albo są tak długo na bezrobociu, że jest im trudno....
Albo nie ma dobrej oferty...

Co pan zrobi, żeby Włocławek nie był tanią siła roboczą, jak się mówi o naszym mieście?
To nie jest tania siła robocza, bo te proponowane stawki wcale nie są niskie.
I nie będą się różniły od tych proponowanych na przykład przez te centra obsługi księgowej, o których pan wspomniał, w innych większych miastach?
Tak, ewidentnie, dlaczego mają się różnić? Nikt tak nie chce traktować pracowników, nawet te centra obsługi. Nie chcemy iść w tę stronę, by tak być traktowani. Nawet pani pytania sugerują, że pani ma gdzieś to w sobie, taki potencjał, żeby być tak traktowanym.

Nie, czytam po prostu wypowiedzi mieszkańców na forach internetowych i tam jest dużo komentarzy na ten temat, że nie ma we Włocławku, albo inaczej: brakuje we Włocławku pracy za dobre pieniądze. Takich porównywalnych z innymi miastami, chociażby większymi w naszym regionie.
Chcemy to zmienić...

Trzymam kciuki...
To jest jeden z przejawów tej miłości. Oczywiście to jest hasło, które mój cel opisuje w taki sposób ogólny, ale dobrze że pani o to pyta, bo to znaczy, że to hasło w jakiś sposób działa. Natomiast jeżeli chodzi o program wyborczy to, tak jak powiedziałem, najpierw trzeba zarobić, żeby potem mieć możliwość ingerencji w różne sfery. Te sfery są związane z działalnością naszych miejskich spółek, z działalnością poszczególnych wydziałów Urzędu Miasta i my sukcesywnie, każdego tygodnia będziemy przedstawiać pomysły, jak usprawnić te obszary. Pierwszy obszar już zaproponowaliśmy, a związany jest z komunikacją miejską. Zaproponowaliśmy darmowe przejazdy dla mieszkańców i jednocześnie aktualizację bardzo szeroko rozumianą siatki połączeń i tego, co się dzieje we Włocławku w zakresie komunikacji.

Proszę wybaczyć, ale gdy w w kolejnej kampanii wyborczej słyszę o darmowej komunikacji to mam dreszcze. Uważam, że jest ogromną naiwnością wierzyć, że jeśli za przejazd autobusem nie trzeba będzie zapłacić, to ludzie pozostawią auta w garażu i wsiądą do autobusu. Tak się nie stanie.
W jakimś zakresie na pewno się stanie. To jest kwestia skali. Pani znowu nie wierzy (...). Nawet jeśli w 50 procentach się przesiądą, to i tak będzie ulga dla środowiska (...).

Marcin Sypniewski

2024-02-22
Marcin Sypniewski/fot. archiwum

Marcin Sypniewski/fot. archiwum

Rozmowa Dnia - Marcin Sypniewski

Co w Bydgoszczy połączyło Prawo i Sprawiedliwość z Konfederacją? Oba ugrupowania są najważniejszymi częściami Bydgoskiej Prawicy – koalicji stworzonej na wybory samorządowe. Czy to małżeństwo z miłości, czy rozsądku? O tym rozmawialiśmy z Marcinem Sypniewskim z Konfederacji, wiceprezesem wchodzącej w jej skład Nowej Nadziei.

Maciej Wilkowski: Konfederacja wystartuje w wyborach 7 kwietnia pod szyldem Bydgoskiej Prawicy. Jak napisał kandydat na prezydenta, Łukasz Schreiber, „ to lokalne porozumienie PiS, Konfederacji, działaczy Solidarności, a także konserwatywnych stowarzyszeń i wielu osób bezpartyjnych, którzy chcą w Bydgoszczy prawdziwej zmiany." Dlaczego, panie Marcinie, Konfederacja znalazła się w tym gronie oprócz tego, że chcecie prawdziwej zmiany.
Marcin Sypniewski: Jest to pierwsze chyba w historii Bydgoszczy tak szerokie porozumienie – komitet wyborczy wyborców, czyli lista tak naprawdę obywatelska, i tutaj nie ma żadnej koalicji, tylko jest porozumienie wszystkich środowisk, które mają serce po prawej stronie, i którym nie podoba się Bydgoszcz zarządzana przez prezydenta Bruskiego. Pierwszy raz zdecydowaliśmy, że nie ma sensu się dzielić, tylko w jedności siła i spróbować powalczyć o Bydgoszcz, przedstawić swoją wizję Bydgoszcz.

Czyj to był pomysł? Kto wyszedł z propozycją?
W zasadzie te rozmowy tak rozpoczęły się z obustronnym zamiarem.

Zawsze jest ktoś, kto pierwszy wychodzi z propozycją. To pan, czy Łukasz Schreiber?
W Polskim Radiu PiK byliśmy na debacie, po tej debacie zaczęliśmy rozmawiać i umówiliśmy się na spotkanie – w ten sposób to się zaczęło. Osiągnęliśmy porozumienie. Okazało się, że na gruncie tych spraw bydgoskich, spraw lokalnych łatwiej się nam dogadać. Na poziomie ogólnopolskim byłoby to niemożliwe, natomiast to, jak wygląda Bydgoszcz, a jak chcielibyśmy, żeby wyglądała, okazało się że nas łączy.

A czy gdzieś jeszcze oprócz Bydgoszczy doszło do takiego wyborczego połączenia sił?
Nie, z tego co co wiem to jesteśmy unikatem w skali kraju. Nie wiem, jak na poziomach bardzo niskich, bo w samorządach gminnych ta wielka polityka jest mało obecna i tam różne konfiguracje się zdarzają, natomiast w dużych miast jest to jedyna taka sytuacja, że startujemy wszyscy na jednej liście.

Jeśli w Bydgoszczy doszło do takiego porozumienia, to proszę mi powiedzieć, dlaczego do takiego porozumienia nie doszło w Toruniu w Grudziądzu, w Inowrocławiu?
Ciężko mi tutaj odpowiadać za kolegów z Torunia. W Toruniu mamy w ogóle specyficzną sytuację, bo tam przecież jest prezydent miasta, który we wszystkich wyborach do tej pory miał konkurentów w postaci swojej wiceprezydentów z PiS-u i z Platformy. Tam jest jeden wielki front jedności narodu i ciężko oczekiwać, żeby koledzy chcieli współpracować, bo im się nie podoba to, jak Toruń jest zarządzany (...).

To jest porozumienie bydgoskie, porozumienie na poziomie miasta, ale czy również rozmawialiście o wspólnym starcie, o wspólnych listach na przykład do powiatów, do sejmiku.
Nie, Konfederacja na poziomie ogólnopolskim oczywiście startuje do sejmików razem z bezpartyjnymi samorządowcami. Jest komitet wyborczy Konfederacja i Bezpartyjni samorządowcy i będziemy wystawiać listy do sejmików w całym kraju. Te wybory są polityczne, tak jak mówiłem, na poziomie ogólnopolskim nie jesteśmy w stanie się porozumieć, chociażby z PiS-em, natomiast udało nam się porozumieć ze środowiskiem bezpartyjnych samorządowców i tak poszerzyliśmy formułę Konfederacji, wystawiamy listę w całym kraju – także do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego będziemy zgłaszać listy.

Ale ci bezpartyjni samorządowcy się teraz odcinają, to o których mówimy?
Jest grupa, która ma partię Bezpartyjni Samorządowcy i oni uważają, że tylko ktoś, kto jest członkiem, czy popiera partię Bezpartyjni Samorządowcy jest bezpartyjnym samorządowcem. Mnie zawsze się wydawało że bezpartyjny samorządowiec to jest taki człowiek, który nie należy do partii, ani nie popiera partii. U nas są rzeczywiście ci samorządowcy, którzy są rzeczywiście bezpartyjni, nie należą do żadnej partii i dlatego z nimi współpracujemy (...).

Jakub Mikołajczak

2024-02-21
Jakub Mikołajczak/Fot. Facebook, Jakub Mikołajczak

Jakub Mikołajczak/Fot. Facebook, Jakub Mikołajczak

Rozmowa Dnia - Jakub Mikołajczak

Kto, z kim tworzy wspólną listę kandydatów w wyborach samorządowych w Bydgoszczy? Dlaczego Platforma Obywatelska nie porozumiała się w tej sprawie z Trzecią Drogą? Rozmawialiśmy o tym w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK z Jakubem Mikołajczakiem, przewodniczącym Klubu Radnych KO w bydgoskiej Radzie Miasta.

Maciej Wilkowski: Niedawno usłyszeliśmy, że startujecie jako Koalicja Obywatelska w wyborach samorządowych razem z Lewicą. Czy ktoś jeszcze jest w tej ekipie?
Jakub Mikołajczak: Tak naprawdę hasło „Razem dla Bydgoszczy" prezydenta Rafała Bruskiego pokazuje, że szeroką platformą idziemy do tych wyborów i to nie to jest tylko Platforma Obywatelska. To są wszystkie partie, które wchodzą skład Koalicji Obywatelskiej, czyli wspomniane przeze mnie Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa dla Polski i Zieloni, plus wszystkie partie tworzące ruchy lewicowe, czyli oprócz Lewicy jest też Wiosna i wiele innych podmiotów, stowarzyszeń. W tym momencie jesteśmy koalicją siedmiu partii.

Patrząc na to, jaką mamy koalicję rządzącą i porównując ją z tą waszą koalicją, to kogoś mi brakuje...
Rzeczywiście, brakuje Trzeciej Drogi. My jesteśmy jeszcze w przededniu ogłoszenia naszych list wyborczych. O ile nasz kandydat, pan prezydent Rafał Bruski już jest zaprezentowany, to trwają cały czas negocjacje. Szefowie jeszcze dzisiaj będą negocjować m.in. szef Platformy pan wojewoda Michał Sztybel, więc pewne rzeczy mogą się pojawić, pewne rzeczy mogą się zmienić. Prezydent w niedzielę, na konferencji prasowej zaprosił wszystkich, którzy chcą pracować dla Bydgoszczy, chcą razem z nami wzmacniać pozycję naszego miasta, aby dołączyli do naszego dużego ruchu wyborczego. Jesteśmy otwarci na wszystkie środowiska, od prawej do lewej strony, od 18 roku życia, bez ograniczenia wieku...

Pan mówi o Trzeciej Drodze. Doprecyzujmy: rozmawiacie i z Polską 2050 i z PSL-em? Choć w tym drugim przypadku mam pewne wątpliwości. Nie przypomina mi się, aby PSL w Bydgoszczy szturmem wchodził w wybory samorządowe.
(...) Tutaj głównym rozgrywającym jest partia marszałka Hołowni, czyli Polska 2050 i z nimi toczą się rozmowy, z szefem bydgoskim i regionalnych struktur.

Nie ukrywajmy, że trochę już późno na podejmowanie takich decyzji. Gdyby wszystko było dogadane, to kandydaci powinni już być na waszych listach albo też powinni być zaprezentowani, czy też powinna chociaż paść jakaś deklaracja...
Jutro będziemy prezentować listy, więc już wszystkie wątpliwości zostaną rozwijane. W tej chwili jeszcze jesteśmy gotowi. Prezydent złożył propozycję w niedzielę, chcieliśmy dać chociaż te cztery dni na przemyślenie, gdyby ktoś jeszcze do niedzieli miał inne zdanie, to mógł się zastanowić, mógł zobaczyć, jak wygląda aktualna sytuacja na bydgoskim rynku politycznym i podjąć decyzję (...).

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę